W poprzednim poście wspomniałem o częstym zjawisku występującym w pracy prywatnych detektywów, czyli tzw. pozorowaniu swojej pracy. Wiadomą sprawą jest, że jeśli agencja podpisze stosowną umowę to będzie to umowa zlecenia, czyli tzw. umowa starannego działania, nie zawierająca w swoim zakresie efektu. Zleceniobiorca, w razie konfliktu ze Zleceniodawcą musi udowodnić, że starannie wykonał zlecenie i że je w ogóle wykonywał. Tak więc wielu detektywów robi w ten sposób, że podjeżdża pod wskazany adres i fotografuje budynek - w razie czego udowodni, że był w miejscu obserwacji. Inni detektywi montują w autach kamerki samochodowe i nagrywają, że obserwowany jedzie autem. Kolejni fotografują tablice z nazwą miejscowości. Wszystko powyższe jest ok ale nijak się ma do zdobycia konkretnych dowodów. To służy tylko i wyłącznie do pozorowania własnej pracy. Tacy detektywi często nie są obecni non stop w pobliżu osoby śledzonej a już nie niekoniecznie zmuszają się do realizacji zlecenia, ...